Oparty o maskę mojego, czarnego BMW, razem z John'em czekaliśmy na 'przesyłkę'. Spojrzałem na mojego towarzysza. Jak zawsze palił papierosy, nerwowo kopiąc kamyki. Był bardzo niecierpliwy i za każdym razem się denerwował kiedy ktoś się spóźniał.
Odwróciłem wzrok na drogę. Z daleka zbliżał się Van. Kiwnąłem głową na brata. Z grymasem na twarzy rzucił peta, gasząc go nogą. Wypuścił dym z płuc i wsadził ręce do kieszeni ze skupieniem, wpatrując się na przybyszy.
Van zatrzymał się pięć metrów od nas. Z auta wysiedli dwaj mięśniacy od czarnej roboty, a my ruszyliśmy im na spotkanie. Jeden mięśniak, którego nazywano Ben podał mi walizkę. Położyłem ją na masce samochodu i odtworzyłem przesyłkę. W środku znajdowała się pobrana kasa od dłużnika. Nieśpiesznie przeliczałem pieniądze. 'Wygląda na to, że wszystko się zgadza.'
- John rozlicz się z panami - spojrzałem na brata - I zbieramy się.
Brat wyciągną plik pieniędzy z kieszeni, oderwał banderolkę i odliczył umówioną kwotę. Schowałem walizkę do bagażnika, a kiedy John miał już płacić wykonawcom, usłyszałem jakiś stłumiony huk z wnętrza Vana.
- Czekaj - brat od razu wstrzymał się i z zdziwioną miną spojrzał na mnie - Co to było?!? - w odpowiedzi dostałem tylko zmieszane miny i nerwowe ruchy karków - Pytam się kurwa! CO TO BYŁO?!?!
- Mały gratis dla nas za wykonaną robotę - niepewnie odpowiedział Ben.
Momentalnie obdarzyliśmy ich morderczym wzrokiem.
- Słucham ?! - wściekłem się. W tym momencie Jonh schował pieniądze do tylnej kieszeni spodni i podszedł do drzwi Vana - Mieliście wejść, zabrać co moje i wyjść. WYJŚĆ! - wydarłem się - Bez komplikacji!!
- Ed - usłyszałem grobowy głos brata.
- Co ? - dodałem już trochę bardziej spokojnie.
- Choć sam zobacz.
Kiedy podszedłem do samochodu wyrwało mi się tylko 'Kurwa mać'.
- Idź się nimi zajmij - brat wyprostował się i przybrał swoją postawę sadysty. Ze stoickim spokojem podszedł do karków.
Z szybkością pantery uderzył Bena. Osiłek nawet nie wiedział kiedy dostał. Wił się na ziemi dławiąc się własną krwią.
- Uważaj na moje moje buty - z pogardą odparł Johnny i zapalił papierosa - Zacznijmy od początku - pochylił się nad swoją ofiarą.
Często kiedy widziałem mojego brata takiego - przerażał mnie. Wiedziałam jak to się skończy. Odwróciłem wzrok od tej scenki i zajrzałem do środka.
- Kurwa - szepnąłem do siebie.
Moja ręka automatycznie powędrowała do skroni. Masowałem je, opierając się o drzwi Vana.
W środku leżała nieprzytomna dziewczyna.
Wgramoliłem się do środka i przykucnąłem obok dziewczyny. Delikatnie podniosłem jej głowę, a jej długie kasztanowe, włosy obnażyły jej oliwkową skórę. Piękne, różowawe uta były lekko rozwarte. Przyglądałem się z fascynacją jej zgrabnej sylwetce, subtelnym rysom twarzy, a jej ociężałe powieki podniosły się. Ma niezwykle ciemnobrązowe oczy, wręcz czarne. Głębokie spojrzenie i niesamowicie gęsty wachlarz, długich rzęs. Jest naprawdę piękna i oszałamiająca, lecz w oczach dostrzegłem ogromny smutek oraz rezygnację.
- Kim jesteś ? - zapytała się mnie, słabym głosem.
Nie mogłem wydusić z siebie słowa. Pochłaniałem jej każdy fragment. Miała w sobie coś co przyciągało. Nieodparte pragnienie jej towarzystwa i uznania. Trochę porównywalne do narkotyku. Mimo to, nie było to ani zakochanie ani zauroczenie.
'Cóż z tego, że człowiek ma cały świat, kiedy straci duszę?'
Marilyn Monroe
Z zewnątrz dochodziły co raz gorsze dźwięki potyczki. Jeszcze raz spojrzałem na dziewczynę i wiedziałem, że nie mogę pozwolić tym debilom dać jej skrzywdzić. Był jeden problem - John.
- Jestem Ed - cicho się odezwałem i uciekłem.
'Zaprawdę, w świecie ducha odbywa się gwałt permanentny, nie jesteśmy samoistni, jesteśmy tylko funkcją innych ludzi, musimy być takimi, jakimi nas widzą [...].'
Witold Gombrowicz
~John~
Patrzyłem z niesmakiem na 'swoich wykonawców'. Głupota ludzka nie zna granic. Tyle razy robili z nami takie interesy i dobrze wiedzieli, że jeśli mówimy iż coś ma być zrobione bez większego szumu, to tak mają wykonać to. Ale nie! Zachciało im się uprowadzać jakaś małolatę i bóg wie co z nią zrobić.
Kontem oka zobaczyłem zbliżającego się Ed'a. Na jego twarzy mieszało się wiele uczuć, wydawał się gdzieś błądzić myślami. Złapał mnie za ramie i szepną na ucho.
- Znalazłem rozwiązanie naszych problemów.
- Których - rzuciłem sarkastycznie, teatralnie unosząc jedną brew.
- Wszystkich - w tym momencie podszedł do Ben'a i szarpną go tak aby spojrzeć mu w oczy - Zrobiliście cos dziewczynie??
Ten bełkotał coś niezrozumiałego pod nosem, dało się tylko wyłapać jakieś przekleństwa.
- Pytam się czy zrobiliście coś dziewczynie?!?
W ciszy przyglądałem się tej scenie zastanawiając się 'co do jasnej cholery obchodzi Ed'a jakaś małolata?!'
- Nie, nic jej nie zrobiliśmy - wybełkotał w końcu kark - Nie zdążyliśmy ...
Mój brat po uzyskaniu satysfakcjonującej go odpowiedzi, odrzucił Ben'a. Ten osuną się na ziemię z głuchym jękiem. A potem zwrócił się do 'mniej poobijanego' gościa.
- Zabierz go nie chcę was już widzieć na oczy. Zabieramy dziewczynę.
Po ostatnim zdaniu odwrócił się i poszedł do Vana. Myślałem, że jaja sobie ze mnie robi.
Podbiegłem do niego i zatrzasnąłem drzwi od samochodu mu przed nosem.
- Mogę się dowiedzieć. Co ty kurwa odpierdalasz w tym momencie?!?
- Po pierwsze nie takim tonem do mnie. Po drugie byś mi pomógł.
- Wybacz - te słowo nigdy by nie padło z moich ust, gdyby nie fakt, że Ed był jedną z niewielu osób które szanowałem. Wziąłem głębszy oddech i zapytałem się spokojniej - Tak więc co ty najlepszego wyprawiasz ??
- Mówiłem ci, znalazłem rozwiązanie naszych problemów.
- Co do tego ma ta gówniara ?! - wzburzyłem się - Będą z niej same kłopoty!
Brat spiorunował mnie wzrokiem, zepchną moją rękę z drzwi i wziął nieprzytomną dziewczynę na ręce.
- John! Trzymaj ją i zanieś do samochodu, tylko błagam cie bądź delikatny. Ja rozliczę się z panami.
- Co? Ja.... - nie zdążyłem zaprotestować, kiedy już trzymałem dziewczynę a Ed z mojej tylnej kieszeni spodni wyciągnął plik pieniędzy i odszedł - kurwa...
'Wspominałem już, że głupota ludzka nie ma granic?'
~Ed~
Przewracałem banknoty w ręku kiedy doszedłem do karków.
- Tak więc panowie. Za małe komplikacje i poniesione przez nas straty, muszę wam trochę potrącić z wypłaty - szyderczo uśmiechnąłem się, odliczyłem dużo mniejsza kwotę i rzuciłem ją od niechcenia w mięśniaków - Powiedziałbym, że miło się z wami robi interesy ale w tym wypadku, niestety nie mogę tego uczynić. Chyba się rozumiemy dlaczego? - Ben tylko kiwną głową - Świetnie. Żegnam panów.
Nie czekając na odpowiedź, odwróciłem się na pięcie i szybkim krokiem powędrowałem do BMW. W środku leżała, przypięta dziewczyna i wściekły John. Pociągnąłem za klamkę, po czym zająłem miejsce z przodu koło mojego brata. Nerwowo drapał się za brodę. Trzydniowy zarost trzeszczał pod jego dotykiem. Ze spokojem wpatrywałem się w każdy ruch mężczyzny, czekałem aż nie wytrzyma i wybuchnie. Nie musiałem długo wyczekiwać.
- Dobra wytłumacz mi teraz wszystko! Po kolei, bo ja w tym wszystkim nie widzę najmniejszego sensu.
- Wszystko ci wytłumaczę po drodze. Teraz ruszaj bo chcę znaleźć się jak najszybciej w domu, a do załatwienia mamy parę spraw.
'Pan przecież wie, gdzie jest ukryty ten inny świat, którego pan szuka, i wie pan, że jest to świat pańskiej własnej duszy. Tylko w pańskim wnętrzu żyje ta inna rzeczywistość, za którą pan tęskni. Nie mogę panu dać niczego, co by nie istniało już w panu, nie mogę panu otworzyć innej galerii obrazów prócz galerii pańskiej duszy. Nie mogę panu dać niczego prócz sposobności, bodźca i klucza. Pomagam panu ujawnić jego własny świat, to wszystko.'
Hermann Hesse
~Niall~
Znowu obudziłem się na podłodze zdezorientowany. Leżałem na brzuchu. W mojej głowie panował kompletny mętlik i chaos. Nic nie pamiętałem. Ciężko oddychałem. Powoli podniosłem się oraz rozejrzałem dookoła. Byłem u siebie. Tylko tu pojawiał się problem taki, że mój dom wyglądał jakby przeszło przez nie tornado. Wszędzie porozrzucanie plastikowe kubki, butelki, serpentyny i inne śmieci. Podniosłem się na nogi. Bez podparcia ścian nie byłem wstanie stać. Zobaczyłem parę nieprzytomnych znajomych jak i wiele ludzi których pierwszy raz na oczy widziałem. 'Brawo Horan. No po prostu gratulacje' Skarciłem sam siebie i popełzłem za potrzebą do łazienki. Droga była wyjątkowo trudna. Nie licząc moich procentów w organizmie to, ciągle potykałem się o jakieś rzeczy, a i głowa niemiłosiernie karała mnie za wczoraj. Lecz jakimś cudem udało mi się dotrzeć do upragnionego pomieszczenia.
Spokojnie się odlewałem, kiedy podniosłem wzrok na lustro. Nie sądziłem, że tego dnia humor mi się pogorszy jeszcze bardziej, a jednak. Na lustrze czerwoną szminką, była napisana wiadomość do mnie a obok zdjęcie nie całującego się z jakąś dziewczyną. Zapewne autorki listu.
'Nialler wspaniale się z tobą bawiłam. Jesteś naprawdę dobrym kochankiem! Jeśli jeszcze kiedyś będziesz chciał się spotkać dzwoń ;) xx'
Suzy
Zmarnowany kręciłem głową. 'Kim do jasnej cholery była Suzy?!?' Wiedziałem tylko tyle, że miałem z nią dość upojną noc wczoraj i... I to by było na tyle. Nie kojarzyłem jej, w ogóle nie kojarzyłem wydarzeń z wczorajszego wieczoru. Mały przebłysk 'Kazała do siebie dzwonić?' Przeszukałem kieszenie i wyciągnąłem telefon. Kontakty. S. Znalazłem jej numer i wiele więcej. Zdjęcia jakieś filmiki z imprezy. Nie wierzyłem własnym oczom. Załamany osunąłem się na podłogę i skuliłem w kłębek. 'Nigdy więcej Niall. Nigdy. Człowieku co się z tobą dzieje?!?'
___________________________________________________________________________
Od autorki:
Mamy Rozdział 4, akcja się rozkręca! ;D
Chciała bym podziękować, za coraz to większą liczbę wejść na bloga! Nawet nie wiecie jak moje serducho rośnie z każdym nowym czytelnikiem :3 ♥
Jeśli czytasz to proszę zostaw Swoją opinię w postaci komentarza! To naprawdę wiele dla mnie znaczy ;) Wystarczy zwykłe jedno słowo, to naprawdę nie zajmie Ci dużo czasu!
Jeśli chcecie dedykacje, macie jeszcze jakieś pytania lub chcecie popisać zapraszam na mojego Twitter'a lub na specjalnie utworzonego na potrzeby bloga Facebook'a (link z prawej strony w zakładce 'MOJE STRONY':D )
Lots of love
Adele ♥